"Historia o polskozamojskiej pięknej Dr.Quinn oraz włoskorzymskim czarnowłosym ogierze, którzy po pierwszym spojrzeniu wiedzieli, że to już razem po wsze czasy będą razem dbać o zdrowie innych. Mowa o Ani i Fabrizzio na co dzień brykających po rzymskich szpitalach doktorkach.
Należą do tej grupy ludzi, których widzisz po raz pierwszy ale czujesz jakbyś znał od lat. Poznali się kiedy to Ania erasmusowała się w stolicy Włoch. Od tej pory są jak Papużki Nierozłączki ;]
Dzień ślubu zapowiadał się mocno słoneczny i strasznie upalny. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem Fabrizzia wydawał się mocno spokojny i zniecierpliwiony kiedy w końcu ujrzy Anię. Tym razem scenariusz uroczystości był ciut inny niż zazwyczaj, bo Pan Młody po raz pierwszy widział swoją Pannę Młodą dopiero na ślubnym kobiercu prowadzoną przez swojego Tatusia ;)
Kiedy już wskoczył w garnitur, popędziłem do Ani, która czekała na swoje kochane Świadkowe. Kiedy już się pojawiły w genialnych kiecach zaczęło się zapinanie kiecy, dziesiątki śmieszków i genialne symbole powędrowały na ręce ;) Kilka zdjęć rodzinnych i pofruneliśmy do zamojskiej katedry. Kiedy Ania pędziła po ślubnym kobiercu, zdjęcia robiło na moje oko jakieś trzysta osób :D Wszyscy z Włoch! Genialne scenki ;)
Sama uroczystość to splot mocno pozytywnych emocji. Stres tego dnia zamienili na wielkie uśmiechy i widać to było na każdym kroku. Kiedy już nałożyli swoje obrączki i dostali milion wesołych życzeń popędziliśmy do hotelu Koronnego, gdzie parkiet już rozgrzewał genialny jak zawsze Kuba Krawczyk z Mocnej Grupy Wodzirejów. Za piękny wystrój sal weselnych odpowiedzialna była Justyna, na co dzień wedding planerka tym razem pełniąca jeszcze funkcję tłumaczki ;)))
Jak można było przewidzieć… z ekipą z Włoch nudy nie było."
fotograf: Andrzej Stefańczyk