W minionych stuleciach młoda para szła do ołtarza po bogato tkanym, ozdobnym, przygotowanym specjalnie na tę okazję dywanie zwanym kobiercem. Stąd też powiedzenie: stanąć na ślubnym kobiercu.
Choć dzisiejsze panny na wydaniu nie przygotowują takich “dywaników”, droga do ołtarza nadal ma wyjątkowe, metaforyczne wręcz znaczenie. Aby ostatnim krokom w panieństwie i kawalerstwie dodać tego nieuchwytnego klimatu, warto pomyśleć o "utkaniu" pachnącego, pełnego delikatności i koloru ślubnego kobierca z kwiatowych płatków.
Droga do ołtarza wysypana setkami wonnych płatków wygląda nieziemsko. Kolorowe pasy po bokach lub jeden gruby dywan na całej szerokości przejścia.
Możecie usypać je w fantazyjne wzory, które rzeczywiście przypominać będą ornamenty z perskiego kobierca.
Możecie wykorzystać płatki kwiatów różnego rodzaju i koloru. Najlepiej sprawdzają się te różane - pięknie pachną i wyglądają wyjątkowo. Dobrym pomysłem są kwiatuszki hortensji, bzu, płatki tulipanów, jaskrów. Jesienią mogą to być obłędnie kolorowe liście drzew.
Świetnie, jeśli kolorystyka kobierca współgra z bukietem panny młodej, dekoracjami sali, kościoła czy kolorem przewodnim całej ceremonii.
Prócz wykorzystania płatków do utworzenia kwietnego dywanu, możecie użyć ich do ozdobienia stołów - rzucone pozornie niedbale między nakryciami wyczarują romantyczny, delikatny klimat.
Bardzo pięknie udekorują również weselny tort, a te jadalne, jak płatki bratków czy różane, wzbogacą również jego smak.
“Kolportażem” płatków mogą zająć się dzieci zaproszone do roli małych druhen i drużbów. Wysypując z koszyczków kolorowe drobinki, w uroczy sposób zaanonsują wejście młodej pary.
Świadkowie mogą przygotować płatki dla gości w papierowych tutkach czy wiklinowych koszyczkach.
Rozdane pod kościołem zastąpią kłopotliwe niekiedy do zbierania monety czy ryż. Spadający na głowy nowożeńców pachnący deszcz z tysiąca płatków wygląda bajecznie i zjawiskowo.
Co ważne, płatkowy prysznic jest całkowicie ekologiczny :)