"Bywają takie śluby, na których gra wszystko: (no może poza tortem ;)) stylizacja Pary Młodej, światło, energia, ludzie. To był jeden z takich dni.
Ilka i Lech to przepiękna Para z niezwykłym wyczuciem stylu. Szalona, spontaniczna, genialna we współpracy. Dacie wiarę, że swój termin ślubny ustalili pod naszą ostatnią wolną, letnią datę? Byliśmy w szoku a jednak to się zdarzyło. Po tym wiedzieliśmy, że będzie pięknie ale mieliśmy też presję dania z siebie 200%. Ilka wymarzyła sobie ślub w stylu rustykalnym (jednym z naszych ulubionych). Zjawiskowa a zarazem niepozorna drewniana sala została ozdobiona przez znajome Pary polnymi kwiatami (między innymi rumiankiem), papierowymi kulami, światełkami i świeczkami. Na stołach zamiast winietek pojawiły się zdjęcia gości z dzieciństwa, a u niektórych profilowe z Facebook’a. Zdziwienie i rozbawienie zainteresowanych nie miało końca. Pojawił się nawet Clooney :D.
Sporo rzeczy Panna Młoda zrobiła też sama, między innymi wieszaki na ubrania i pudełko na obrączki. Ilka ubrała boską suknię od Anny Kary a jej naturalna fryzura i świeży, rozświetlony makijaż dopełniły całości. Lech natomiast przeszedł sam siebie – białe trampki, idealnie skrojony, granatowy garnitur, kraciasta kamizelka i drewniana mucha. Zrobiliśmy wielkie wow kiedy go zobaczyliśmy.
Pomimo tego, że kilka tygodni przed ceremonią wszystko zapowiadało katastrofę, uważamy, że był to jeden z najdoskonalszych w swym chaosie ślubów w naszej karierze.
Było bosko, było to 100% Ilki i Lecha, a pierwszy taniec zmiótł wszystkie dotychczasowe… "