"Wesela momentami przypominające koncert działają na mnie elektryzująco, jak słyszę o ceremonii w małym kościele, z radości zaczynam dreptać nogami w miejscu, a kiedy przed obiektywem mam pary takie jak Julia i Alek, martwię się jedynie o bufor w aparacie.
Musicie wierzyć, że nie tańczyłem tego wieczoru, a w nogach czułem chyba dziesiątki kilometrów. Była przestrzeń, dużo się działo, nie oszczędzałem migawki w aparacie ;) Może dlatego trudno było mi okroić reportaż do mniejszej liczby zdjęć." - Paweł Kotas