"To była największa przygoda jaką mieliśmy na ślubie! Od samego rana nic nie zapowiadało tego co miało się wydarzyć… BURZA, która przyszła tuż przed wejściem Kai do kościoła była tak silna, że nie dość, że strumienie deszczu prawie nie pozwoliły jej wyjść z samochodu to jeszcze piorun trafił w linię energetyczną i całe miasto zostało odcięte od prądu. W tym oczywiście kościół.
Dla nas to było techniczne wyzwanie, bo zostaliśmy ze światłem świec ślubnych i lampkami na baterie, a w kościele przestało działać też nagłośnienie.
Gdyby nie nasze światło to nikt z gości nawet nie widział by Państwa Młodych! Najlepiej poradził sobie ksiądz, który świecił sobie latarką i mówił do mikrofonu podłączonego do takiego megafonu jak używa się na procesjach… To było marzenie każdego dźwiękowca ;). Ale daliśmy radę i zapraszamy do obejrzenia tej pięknej historii, która dzięki burzy i tej niezwykłej przygodzie była niczym z hollywoodzkiej komedii romantycznej!" Czarodzieje Wspomnień