"Od samego początku Ola i Mati chcieli sesję ślubną w Bieszczadach. Najpierw zaplanowaliśmy, że złapiemy zachód słońca na Połoninie Wetlińskiej, nasze plany jednak szybko się zmienimy.
Szybki telefon do Oli i od słowa do słowa stanęło na tym, że ruszamy na wschód. Wyjechaliśmy o 23 wszyscy podekscytowani, gdyż pogoda i warunki zapowiadały się nieziemskie. To co zobaczyliśmy na szczycie wynagrodziło nam całonocną jazdę samochodem, wspinaczkę w całkowitych ciemnościach z latarkami, chłód i tak silny wiatr, że można się było o niego "opierać". Słońce wzeszło dokładnie o godzinie 6:28 i był to najpiękniejszy widok w tym sezonie.
Od samego patrzenia na Olę, która w takim zimnie i wietrze dzielnie pozowała w samej suknie, włosy stawały dęba. Uwielbiamy takich ludzi, obydwoje spisali się na medal, w takich warunkach pięknie pokazali swoje emocje i uczucia, a my tylko to uchwyciliśmy w kadrach.
To się nazywa miłość i to się nazywa prawdziwapasja. Nic więcej nie trzeba pisać, zapraszamy do obejrzenia naszej bieszczadzkiej, miłosnej historii!"