Stara Zajezdnia w Krakowie i industrialne wesele
Dla fanów industrialnych klimatów mam prawdziwą gratkę. Kraków i Stara Zajezdnia wpisana na listę Światowego dziedzictwa Unesco – to właśnie w niej Patrycja i Sebastian postanowili zorganizować swoje industrialne wesele. A do tego detale. Mnóstwo detali. Skoro mówi się, że diabeł tkwi w szczegółach, to tu było piekło, bo wszystko było tak piekielnie dobrze dopracowane ;). Spora w tym zasługa Magdy Barskiej, konsultantki ślubnej z Ceremony Concept i pary młodej, która miała mega pomysły i zadecydowała, że ich wesele będzie w industrialnym stylu.
Przygotowania pełną parą – jak to przy industrialnym weselu bywa
Z Patrycją i Sebastianem znamy się od czasów naszych LM-owych warsztatów fotograficznych w Folwarku Wiązy. To właśnie oni byli modelami i cierpliwie pozowali do zdjęć. Fajnie było ponownie się z nimi spotkać, tym razem na ich ślubie. Oboje bardzo mocno zaangażowali się w jego organizację. I to pomimo, że na co dzień mieszkają w Norwegii i czasu wcale nie mają w nadmiarze. Ale znaleźli go na to, by poświęcić wiele uwagi swojemu weselu. I przyznam to otwarcie – widać było to zaangażowanie w każdym detalu.
Do dziś jestem pod wrażeniem orszaku na ślubie Patrycji i Sebastiana. Pierwszy raz widziałem (i to na żywo, a nie że na zdjęciach) 8 druhen i 8 drużbów! Wszyscy w szaro-srebrnych strojach; dziewczyny w sukniach i z bukietami, a panowie z muchami i szelkami. A druhny nawet na przygotowaniach miały identyczne kwieciste szlafroczki.
Fajny też był pomysł z prezentami dla orszaku. Każda osoba dostała spersonalizowane upominki. Dziewczyny miały lniane torby z nadrukowanym własnym imieniem, a w środku – wino i bransoletkę. A chłopaki – wygrawerowane piersióweczki. Klasa! Para młoda o sobie też nie zapomniała – oboje napisali do siebie list, który każde przeczytało dopiero w dniu ślubu. Nie wiem co w nim było, ale wywołał on duże poruszenie zarówno u Patrycji, jak i u Sebastiana. I to też było fajne.
Ślub w Kościele Bożego Ciała w Krakowie
Jeśli myślicie, że wejście do kościoła może być zawsze takie samo – to zaraz Wam opowiem, co wydarzyło się na tym ślubie. Na początku orszaku pan młody szedł do ołtarza prowadzony przez mamę! Rzadkość, prawda? Następnie, po kolei, szły druhny i drużbowie. Pod koniec pojawiły się mali drużbowie z druhenkami i tablicą z napisem „nadchodzi panna młoda” i obrączkami w szklanym pudełku. A potem orszak zamknęła Patrycja, która szła do ołtarza z tatą. I wszystko to w majestatycznym zabytkowym kościele, z anielsko śpiewającym chórem w tle. Ceremonia jak wyreżyserowana do bajkowego filmu. Ale to wszystko było prawdziwe! Emocje także!
Industrialne wesele w Starej Zajezdni
A to, co działo się w tej sali, to już była magia! Przestronne wnętrza zabytkowej hali, które same w sobie są mega klimatyczne – dodatkowo zyskały jeszcze więcej stylu, gdy weszła tu pani Bogna z Paper Flower Art. Mnóstwo kwiatów, nie tylko na stołach, ale też nad głowami gości. Wielka zielona ścianka z bukszpanu za parą młodą z nietypowym napisem „It was always you”. I to odważne połączenie złota i srebra z zielenią, której tu absolutnie było pełno. Jeśli kiedykolwiek sądziłem, że mało rzeczy może mnie już zaskoczyć, to właśnie ślub Patrycji i Sebastiana pokazał mi, że się mylę. I dobrze. Bo fajnie widzieć pary, którym się chce, które mają pomysł na swój ślub i nie boją się go zrealizować. I dobrze jest potem widzieć jak cieszą się tym dniem. Szaleją na parkiecie, bo mają super zespół i świetną ekipę gości, która z nimi daje czadu!
Serio, jeśli chcecie mieć mega imprezę polecam zespół Route 66. To co działo się po oczepinach – opad szczęki. Pod koniec zabaw zrealizowali szalony pomysł Patrycji i Sebastiana – coś w stylu lip-dub do miksu kilku krótkich fragmentów piosenek, a wszystko to rejestrował Michał z Evil Wolf Studio kręcąc bez przerwy jakby teledysk z udziałem poszczególnych stolików. Goście zachwycenia, a efekt – mega! Ale to nie wszystko – oczywiście na tym weselu działo się dużo i dla każdego było coś innego. Słodkie stoły z pysznościami, drinki, zimne ognie. A mnie podobał się bardzo mini bus, który robił za fotobudkę! Te wszystkie dodatki sprawiły, że to industrialne wesele będzie jednym z najbardziej niezapomnianych realizacji.
Czy trzeba Was jeszcze bardziej zachęcać do obejrzenia tego reportażu?
LMFOTO.PL