"Witajcie w świecie w którym woda i niebo mają wyjątkowy odcień błękitu, a lato trwa wiele miesięcy. Gdzie żółwie mają swój dom,a każdy fragment wyspy zaskakuje swoją urodą. Robienie zdjęć w takim miejscu to coś pięknego.
Na początku postanowiliśmy zrobić kilka fotek na plaży, która znajdowała się raptem ponad 100 metrów od hotelu a była naprawdę zjawiskowa! (jak się potem okazało jak większość tej wyspy). Najpierw jednak trzeba było zrobić rekonesans i sprawdzić czy aby woda ciepła i słońce ładnie grzeje, a grzało jak na koniec września naprawdę mocno. Lato w pełni.
Gdy już powygłupialiśmy się w wodzie, wróciliśmy na plażę już z aparatami i stylizacją numer jeden. Już wtedy byliśmy pewni, że wrócimy tutaj w bardziej “oficjalnych” strojach ;D. Kolejny dzień spędziliśmy na rejsie wokół wyspy odkrywając jej zakamarki, które będą perfekcyjne na sesje( oczywiście część z nich później zapomnieliśmy ;))
Zaczęło się planowanie!
Na główną sesję w strojach ślubnych postanowiliśmy wynająć samochód i objechać wyspę oraz miejsca, które zaplanowaliśmy dzień wcześniej. Zaczęliśmy od wyspy ślubów czyli Laganas, następnie dojechaliśmy do przepięknych klifów Korakonisi, gdzie powstało większość kadrów. Nieźle wymęczyliśmy Adriana i Weronikę bo warunki na sesje tam były dosyć trudne ;D. Samo zejście w dół klifu było dosyć strome a my nie wiedzieć czemu wybraliśmy na tą trasę klapeczki. (Nie oceniajcie, wszystko skończyło się dobrze ;)).
Następny punkt wycieczki to przylądek Skinnari. I odkrycie zupełnie innego fragmentu wyspy, oraz psa, który jeździł Ursusem!
Czas na powrót do hotelu nastał gdy skończyliśmy sesję i zakupiliśmy miody oraz oliwy od lokalnego twórcy.
Wyjazd się udał, sesja się udała a Zakhyntos stał się ulubionym miejscem pracy do którego z chęcią byśmy powrócili. Aż żal, że czas nas ograniczał bo na wyspie pełno jest cudownych miejsc, gdzie warto się udać ;). "